Test Storck E:nario: To, czego konwencjonalne dodatkowe napędy nie były w stanie zrobić, wciąż młody silnik Evation od monachijskiego dostawcy Fazua radzi sobie całkiem dobrze: wyczucie roweru wyścigowego plus potężny ciąg na górze z akceptowalną dodatkową masą.
Epokowe innowacje zawsze utrudniały życie tradycjonalistom rowerów szosowych. Nawet duże innowacje, takie jak pedał zatrzaskowy i manetka hamulca, zostały początkowo odparte („żaden z nich nie był potrzebny”), a następnie zignorowane iw pewnym momencie po cichu przywłaszczone. Podobnie było z komputerami rowerowymi GPS i elektronicznymi manetkami, a dziesiąta, jedenasta i dwunasta zębatka też może o tym śpiewać: „Po co teraz jeszcze jeden bieg?” – pytali raz po raz tradycjonaliści, ale z tym postawa nadal będziemy napędzać pięciokrotne koła zębate.
Jednak teraz nadchodzi era, która może zmienić motocykle wyścigowe bardziej niż cokolwiek tutaj wymienione. Innowacją rowerową z początku XXI wieku może być elektryczny silnik pomocniczy. Po tym, jak po raz pierwszy włączył rowery codzienne i turystyczne, a następnie rowery górskie, teraz przyszła kolej na maszyny wyścigowe.
https://www.velomotion.de/2018/10/produktnews-cannondale-synapse-neo-e-rennrad/
https://www.velomotion.de/2018/07/orbea-gain-test-e-bike-rennrad-motor-ebikemotion/
https://www.velomotion.de/2018/08/cube-agree-hybrid-c-62-race-disc-e-rennrad/
https://www.velomotion.de/2018/06/produktnews-focus-paralane²-das-sportliche-e-rennrad/
Na początku wydawało się, że to w ogóle nie jest możliwe. W 2011 roku Haibike zaprezentował „EQ Race”, model przedseryjny z silnikiem o mocy 350 W i osiągający prędkość maksymalną 45 km / h, co było dość szybkie, ale niepraktyczne ze względu na ograniczenia prawne dla S-Pedelecs. The nowy Cannondale Synapse Neo ma większy sens dzięki niskooporowemu silnikowi „Bosch Active”, który obsługuje prędkość do 25 km/h – ale prawdziwa lekkość kolarstwa szosowego nie pojawiła się podczas jazdy próbnej, między innymi ze względu na stosunkowo dużą masę pojazdu. Staje się to zauważalne najpóźniej po przekroczeniu progu 25 km/h i zmienia wyścigówkę Bosch (jak każdy pedelek) w dość nieporęczny pojazd.
Harmonijne e-wyścigi dzięki Fazua?
Odetchnij więc z ulgą od tradycjonalistów - ale tylko na krótko, bo wciąż młody dostawca postanowił pobudzić rynek sportowych motocykli elektrycznych. „Fa' zua!” rozbrzmiewa na skrzyżowaniach w Bawarii, gdy nie dojedziesz wystarczająco szybko z miejsca, gdy zielone światło zmieni się na zielone - a Fazua to nazwisko wynalazcy silnika „Evation”, który oferuje innowacyjne rozwiązanie dla dodatkowego napędu i akumulatora oraz z boku stworzył zupełnie nowe wrażenia z jazdy.
Zarówno akumulator, jak i napęd przeszły niezłą odyseję na rowerze. Wczesne motocykle turystyczne przewoziły akumulator na bagażniku i były ciągnięte przez silnik piasty w przednim kole; Połączenie silnika tylnej piasty i akumulatora na dolnej rurze było popularne przez długi czas – na przykład w pierwszych E-MTB. Standardowym rozwiązaniem w codziennych rowerach był umieszczony centralnie silnik z akumulatorem za rurą podsiodłową, a dziś wydaje się, że połączenie napędu suportu i akumulatora w rurze zyskuje na popularności.
W tym momencie pojawia się Fazua. Firma z Monachium nie tylko ukrywa akumulator w dolnej rurze, ale także od razu pakuje silnik - w smukłą jednostkę, którą można całkowicie wyjąć. Na ramie pozostała tylko zębatka stożkowa, która przenosi moc napędu na wał suportu - i oczywiście jednostka sterująca na kierownicy, której dwa przyciski pozwalają na zmianę trybów podparcia.
Oczywiste jest, że ta jednostka napędowa jest wyjątkowo kompaktowa i lekka. Testowany rower waży dokładnie 3.280 gramów, do tego trzeba doliczyć włącznik na kierownicy i zamontowaną na ramie skrzynię biegów, która według producenta waży dobry kilogram. Wydaje się również jasne, że trzeba ponosić ofiary w postaci zasięgu. Przy 250 watogodzinach pojemność akumulatorów jest stosunkowo niska – stwierdzenie to zostanie omówione później.
To, co czyni system Fazua wyjątkowym, oprócz konstrukcji, to przekładnia planetarna w jednostce napędowej, która niezauważalnie i całkowicie odłącza silnik od suportu powyżej 25 km/h. Kiedy kierowca następnie pedałuje, nadal porusza przekładnią stożkową i kołem ostrogowym, które łączy się z silnikiem, ale nic poza tym. Oznacza to, że napęd Fazua jest praktycznie bezoporowy powyżej zakresu sterowania - i to właśnie sprawia, że jazda na rowerze szosowym ze wspomaganiem elektrycznym, która zwykle odbywa się powyżej 25 km/h na płaskim terenie, jest możliwa.
Nowy Storck E:nario – rower wyścigowy? E rower? Obydwa?!
Jeśli chodzi o teorię - Velomotion był w stanie określić, jak działa napęd Fazua na drodze z nowiutkim Storck E:nario. Karbonowa wyścigówka, wyposażona w wysokiej jakości koła P1800 od DT Swiss i komponenty Shimano Ultegra, jest jednym z tańszych rowerów Fazua za 4.800 euro. Duży prześwit na opony z przodu i z tyłu pozwala na wyposażenie roweru w opony o szerokości prawie dwóch cali, co zmienia go w pełnoprawnego szutrowego ścigacza - Markus Storck sam jeździ na tym rowerze, a współtestujący i zawodowy kolarz Florian Nowak również czerpał z tej kombinacji wiele frajdy z jazdy. Mnie natomiast szczególnie interesuje jak układ napędowy sprawuje się na asfalcie i zamontowałem 30 Schwalbe G-One Speed na obręczach bezdętkowych.
Przede wszystkim wejście na wagę: elektryczna wyścigówka waży 13,17 kilograma plus około 300 gramów na pedały i uchwyt na butelkę. To dużo jak na rower wyścigowy, ale rekordowo mało jak na rower elektryczny. Jeśli usuniesz jednostkę napędową, waga zmniejszy się do prawie dziesięciu kilogramów bez pedałów, przez co musisz otworzyć klapkę osłony wału w dolnej rurze. Dzięki temu niezmotoryzowany rower byłby akceptowalnie lekki.
Poza grubą dolną rurą, dodatkowy napęd odczuwalny jest jedynie przez nieco nieporęczny blok przycisków na kierownicy, który ma jedenaście podświetlonych kropek. Pokazują one stan baterii i zmieniają kolor w zależności od trybu wsparcia. Nie ma przycisku włączania/wyłączania - aby uruchomić napęd, należy nacisnąć nieco sztywny przycisk zwalniający na dolnej rurze i pozwolić, aby jednostka napędowa nieco wypadła. Tłem jest to, że dysk przechodzi w tryb uśpienia po kilku godzinach; gdybyś mógł go obudzić za pomocą klawiatury, prąd płynąłby stale i osłabiał baterię.
Typową cechę silników suportu można również znaleźć w rowerze Fazua: ma on przedni wolnobieg; jeśli obrócę korby do tyłu, tarcze stoją w miejscu. Oczywiście nie jest to zauważalne podczas jazdy.
Typowa dla Storcka jest sportowa geometria siodełka z główką o długości 160 mm i rurą górną o długości 582 mm z ramą w rozmiarze L. Trzy podkładki dystansowe pod mostkiem nieco rozluźniają pozycję siedzącą, więc musiałem wyciągnąć mocno uginającą się sztycę podsiodłową 2 cm podczas jazdy próbnej, aby zrekompensować „ujemny skok sprężyny”. Podpórka i opony 30 mm zapewniają od razu duży komfort na elektrycznej wyścigówce.
Storck E:nario: Umiarkowane wspomaganie motoryczne – super efekt
Przede wszystkim oczywiście chodzi o napęd i czuć to już od pierwszych naciśnięć pedału. W najmocniejszym trybie wciska się mocno, a potem niepostrzeżenie wyciąga – żadne szarpnięcia nie wskazują na zanikanie podpory; zgodnie z obietnicą toczę się lekko o własnych siłach. Jednak ta zaczyna się już przy 24,3 km/h, jak pokazuje prędkościomierz GPS - przy tej prędkości nie czuć już żadnego wspomagania.
Z prędkością około 27 km/h jadę płasko wzdłuż linii kolejowej; odłączony napęd nie jest wyczuwalny. Muszę hamować na skrzyżowaniu, co jest łatwe dzięki mocnym tarczom Shimano; aby przyspieszyć, po prostu siedzę i cieszę się ciągiem jednostki Fazua. Tak podjeżdża się do pierwszego podjazdu – dobre 1,5 kilometra z różnicą wysokości 105 metrów i częściowo dwucyfrowymi procentami nachylenia. Przy średnim obciążeniu na odcinek wspinaczkowy potrzebuję około sześciu minut; mój rekord życiowy to 4:49 minut według Stravy. Jednak zmotoryzowany Storck szybko osiągnął ten najlepszy czas: dotarcie na płaskowyż przy umiarkowanym wysiłku zajęło mi nieco ponad cztery i pół minuty. Nic dziwnego z maksymalnie 400 watami dodatkowej mocy, z czego muszę przywołać tylko niewielką część - około 150 dodatkowych watów wystarczy, aby zyskać minutę na krótkim, stromym podjeździe. To już pozwala na wyciągnięcie wniosków na temat możliwego zasięgu akumulatora 250 Wh, bo napędu nie trzeba nawet mocno wciskać, by umożliwić znaczny wzrost prędkości.
Zmienia się z płaskiego na falisty, a moje pierwsze wrażenie się potwierdza: dopóki siedzę w siodle i toczę, E:nario wydaje się normalną maszyną wyścigową; pod górę, przy zwykłym obciążeniu, możliwa jest znacznie większa prędkość. Szybki zjazd w dolinę Ahr do Dernau ujawnia kolejną cechę e-racera: na szerokich, zapewniających dobrą przyczepność oponach Schwalbe Storck zjeżdża w dół jak po szynach; mam wrażenie, że nisko położona jednostka napędowa poprawia trzymanie się drogi - coś, na co zawsze zwraca się uwagę w e-MTB.
Teraz czeka nas kolejna wspinaczka: prawie 2,6 kilometra ze 137 metrami przewyższenia, ponownie z dwucyfrowymi wartościami procentowymi nachylenia. Nie celuję w to, tylko jeżdżę po wzniesieniu w zwykłym rytmie, dzięki czemu robię dużo wysiłku, ale się nie przemęczam. Później na komputerze uświadamiam sobie, że straciłem prawie dwie minuty - jako "ten z rowerem elektrycznym" jestem dziewiąty w klasyfikacji Strava z czasem 7:15, bez silnika jestem 122.. .
Storck E:nario: Nie jestem specjalistą od skuterów
Do tej pory chwalono tylko monachijską jazdę i jej „gospodarza” Storcka, ale zmotoryzowany motocykl wyścigowy nie może być bez wad. Widać to na żwawo przejechanym płaskim odcinku z lekkimi falami, na którym chcę przerzucić się na pedał z siodełka – a E:nario wcale tego nie lubi. Tam, gdzie lekką maszynę wyścigową można zabawnie przesuwać w przód iw tył, rower Fazua jest powolny i uparty - nic dziwnego, biorąc pod uwagę cztery kilogramy więcej na dolnej rurze i suportie.
Następuje kolejne 35 metrów wysokości, które pokonuję z prędkością nieco poniżej 24 km/h w normalnym zakresie (zamiast zwykłych 19 do 20). Gdyby teraz nastąpił atak, trudno byłoby mi za nim nadążyć – E:nario zdecydowanie brakuje żywotności siedmiokilogramowego zawodnika. W tym momencie wyraźnie wyłania się również możliwy obszar zastosowania wyścigówki elektrycznej: jest w swoim żywiole, gdy strome podjazdy – przynajmniej te, na których nie jeździ się z prędkością większą niż 20 km/h – przeplatają się z szybkimi zjazdami. Rower nie toleruje „rolkowych gór”, które pokonuje się na dużej łopatce – przy dużym obciążeniu nie chce się wychodzić poza podparcie silnika, bo wtedy dodatkowy ciężar szybko staje się zauważalny. Jednak to wszystko ma zastosowanie tylko wtedy, gdy chcesz konkurować z niezmotoryzowanymi kolarzami wyścigowymi – jeśli jedziesz solo, dostosowujesz swoją prędkość do okoliczności.
Fakt, że rower wyścigowy Fazua czerpie moc z dodatkowego napędu prawie wyłącznie pod górę, naturalnie ma również wpływ na zasięg, jaki osiąga z akumulatora 250 Wh. Konwencjonalnych e-rowerów prawie nie da się jeździć bez silnika, więc stale zużywają prąd - więc nie działa bez dużego akumulatora o mocy 500 watogodzin i więcej. Z drugiej strony oznacza to, że ograniczona pamięć e-racera może wystarczyć na 50 do 100 kilometrów, w zależności od profilu trasy. W kategoriach czysto matematycznych 100 watów można pobierać nieprzerwanie przez dwie i pół godziny, a to całkiem sporo - zmienia cię z rowerzysty hobbysty w dobrze wyszkolonego kolarza-amatora. Po moim 57-kilometrowym okrążeniu testowym, niezbyt wymagającym z dobrymi 530 metrami wysokości, bateria jest nadal prawie w połowie naładowana.
Fazua tylko do rowerów wyścigowych? Żartujesz? Czy mówisz to poważnie?
Duża intensywność pod górę, umiarkowana prędkość na płaskim terenie i staczanie się w dół - rowerzyści w naturalny sposób doświadczają również tej triady na rowerze przełajowym lub rowerze szutrowym. Fakt, że mój testowy E:nario został dostarczony z szerokimi terenowymi oponami, nie był bynajmniej przypadkiem. Prowadzi to do innego celu, który producent rowerów Focus wskazał w swoim pierwszym badaniu Fazua: jeśli jesteś rowerzystą z bagażem, możesz oczywiście również skorzystać z jazdy. W tym miejscu pojawia się kolejna zaleta napędu: 1,3-kilogramowy akumulator można wyjąć z jednostki napędowej jednym ruchem nadgarstka, a wymiana akumulatora kosztuje niewiele ponad 400 euro. Rowerzyści mogą zatem stosunkowo łatwo podwoić swój zasięg.
Poza sportem i rekreacją interesująca jest również jazda po Monachium. Silnik Fazua jest idealny dla energicznych osób dojeżdżających do pracy, które wcześniej miały wybór tylko między „szybkim” e-rowerem o maksymalnej prędkości 25 km/h a niepraktycznym S-Pedelec - na płaskim toczą się szybko o własnych siłach, a na górze lub gdy jest silny przeciwny wiatr, korzystają ze wsparcia. Ta klientela mogłaby być również zainteresowana możliwością korzystania z roweru po wyjęciu jednostki napędowej - na przykład, jeśli wybierasz się na sportowe wycieczki w weekend. Kurtka przeciwdeszczowa i mini pompka mieszczą się wtedy w praktycznym bagażniku, który powstaje dzięki pominięciu napędu. Odpowiednie modele różnych międzynarodowych producentów można podziwiać na stronie głównej Fazua; Niestety, niemieccy dostawcy mają obecnie na myśli wyłącznie zastosowania sportowe.
Niestety, ponieważ średnio wysportowany rowerzysta, taki jak ja, prawie nie korzysta z e-racera, co pokazują już dane z mojej jazdy próbnej: bez silnika pokonuję ten sam dystans z dokładnie taką samą prędkością. Przy subiektywnym odczuciu wysiłku jestem oczywiście znacznie wolniejszy pod górę na moim standardowym rowerze wyścigowym, ale w wielu sytuacjach szybszy. Na naprawdę górzystych trasach może być inaczej, ale wtedy do gry wchodzi sportowy wizerunek samego siebie. Po co jeździć podjazdami, których sam nie byłbym w stanie pokonać lub tylko znacznie wolniej? Ale trzymam się z dala od tej dyskusji - każdy może sam zdecydować, czy dla niego (lub dla niej) silnik w rowerze wyścigowym jest kolejną wielką innowacją po pedałach zatrzaskowych i manetkami hamulca. System Fazua to zdecydowanie duża innowacja na rynku e-rowerów.
Schreibe einen Kommentar