Wreszcie znowu tu jest! Właściwie od zakończenia ostatniej trasy w USA już nie mogłem się doczekać powtórki. Pokonywanie tego zróżnicowanego krajobrazu na rowerze to po prostu wyjątkowe przeżycie. Jak można się domyślić, wracam na trasę Away with the Champs, tym razem w Kolorado. W siodle czeka jedenaście cudownych dni, które zabiorą nas w Góry Skaliste.
Zaczęło się przedwczoraj... po przybyciu wszystkich uczestników do Denver poprzedniej nocy, nasza pierwsza trasa rozpoczęła się w słynnym ośrodku narciarskim Aspen. Na początku szliśmy na luzie, żeby było trochę czasu na pogawędki i poznanie się. 45km i 600hm były świetne na start i każdy mógł trochę odpocząć po jetlagu i długiej podróży.
Nadal jesteśmy w hotelu Limelight w Aspen i trochę zwiększyliśmy dystans: dzisiaj było 80 km i prawie 1.000 m wysokości. Pogoda i warunki wciąż są fantastyczne: prawie nie ma wiatru, temperatura około 25°C i jasne słońce - czego więcej może chcieć kolarskie serce? W każdym razie pozwalamy, aby dzień zakończył się bardzo zrelaksowany po jeździe i spróbujmy naładować baterie, ponieważ jutro jest już pierwsze duże wyzwanie w planie: prowadzi do Crested Buttle przez dwie przełęcze i prawie 1.800 metrów wysokości ponad 175 km. Nawiasem mówiąc, jeździmy po torach US Pro Challenge, gdzie ta trasa była kilkukrotnie królową etapu. Na miejscu rozbijemy obóz na kolejne dwie noce... na pewno jeszcze tam o mnie usłyszycie!
Teraz jeszcze korzystam z ostatnich promieni słońca i nie mogę się doczekać jutrzejszej przejażdżki.
Do tego czasu
Twoja Ula
Schreibe einen Kommentar