Kolarstwo: Jeśli zawsze zastanawiałeś się, jak zawodowi kolarze docierają do hotelu po wyścigu, Nico Denz (AG2R La Mondiale) udzielił Ci dzisiaj odpowiedzi. w Dziennik wyścigu na swojej stronie internetowej relacjonuje, że po scenie pojechał rowerem do hotelu. Nie dość, że musiał pokonać na rowerze kolejne 52 kilometry, to jeszcze jego system nawigacyjny skierował go na autostradę.
„Nie podążaj ślepo za GPSem”
Na przedostatnim odcinku Tour Down Under Willunga Hill od lat stoi na przeszkodzie. Nawet dzisiaj profesjonaliści ds piąty etap podjechać pod górkę dwa razy. W sumie do pokonania było 151 kilometra - i to po ostatnich dwóch dniach potwornego upału. Dziś pogoda była znacznie przyjemniejsza, ale zawodowi kolarze nadal mieli wiele wyzwań. Mimo to Nico Denz z Team AG5R La Mondiale zdecydował się po wyścigu pojechać rowerem do hotelu zespołu. A więc: Navi włączone i jedziemy! Sympatyczny 2-latek opisuje, co wydarzyło się później w swoim dzienniku wyścigowym na swojej stronie internetowej.
„Ponieważ moi koledzy z drużyny nie zrobili nic, by mi towarzyszyć, wyruszyłem sam i bez wahania podążałem za GPS-em. Tylko to pokazało najszybszą trasę i skierowało mnie na Autobahn. Tam oczywiście nie było już za czym zawrócić, więc pojechałem do prowizorycznego zjazdu, skąd mogłem bezpiecznie dostać się na ścieżkę rowerową. Morał z tej historii jest taki, że nie należy ślepo podążać za nawigacją satelitarną, ale od czasu do czasu czytać znaki…
„Znowu czuję się naprawdę dobrze”
Oprócz zabawnej historii po wyścigu, Nico Denz miał też coś do powiedzenia na temat samego etapu. Przed ostatnią wspinaczką wykonał ważną pracę dla swoich kolegów z drużyny. Kapitan Pierre Latour znalazł się w drugiej grupie po zwycięzcy dnia i zajął 12. miejsce.
„Po dwóch naprawdę gorących dniach temperatury były dziś nieco bardziej normalne. Przy temperaturze około 35° było jeszcze stosunkowo gorąco. Jednak od razu dało się odczuć, że nogi były dużo bardziej gotowe do pracy niż w poprzednich dniach. Moim dzisiejszym zadaniem było optymalne wprowadzenie zespołu do pierwszego przejścia Wzgórza Willunga. Pojechałem więc z przodu na długiej prostej z wiatrem i wykonałem swoją pracę. Potem wycofałem się i ukończyłem wyścig w grupiepetto. Dziś po raz pierwszy na tej trasie znów poczułem się naprawdę dobrze. Jest to na pewno spowodowane upałem, z którym wciąż nie mogę nawiązać przyjaznej relacji. Po wyścigu pokazałem swoją motywację i pojechałem 52 km z powrotem do hotelu.”
Reszta jest historią...
Nico Denz.de – @tourdownunder #5 https://t.co/QO1OtHJzq8
— Nico Denz (@NicoDenz) 20. Styczeń 2018
Schreibe einen Kommentar