MTB News: To był etap królowej tegorocznego Cape Epic. W okresie przygotowawczym dwa zespoły Scott SRAM z Nino Schurterem i Matthiasem Stirnemannem wystartowały z niewielką przewagą nad duetem Specialized Christophem Sauserem i Jaroslavem Kulhavym. Po raz kolejny Sauser/Stirnemann mieli pecha – szczęście jednego, cierpienie drugiego: Schurter i jego partner wchodzą w ostatni etap w niedzielę z dużą poduszką.
To był brutalny dzień w Cape Epic. Królewski etap na wysokości ponad 2.500 metrów w trudnym terenie ponownie wymagał od kierowców pełnej koncentracji w końcowej fazie wyścigu etapowego. Przede wszystkim bezlitosny podjazd na Groenlandberg w pierwszej tercji był postrzegany przez wielu kierowców i ekspertów jako „przechylanie szali” do ogólnego zwycięstwa. Fakt, że ostatecznie tak się stało, nie był niestety spowodowany trudnością terenu ani podjazdem, ale ponownym pechem dwóch kolarzy Specialized, Sausera i Stirnemanna.
Sauser upadł podczas tej kluczowej wspinaczki, a zespół Scott-SRAM skorzystał z okazji. „Właściwie chcieliśmy pozostać w Investec Songo Specialized i zobaczyć, co się stanie. Ale oczywiście wykorzystaliśmy swoją szansę” – powiedział po zakończeniu wyścigu mistrz olimpijski Nino Schurter. Z ponad sześciominutową poduszką weteran i jego szwajcarski rodak nie powinni pozwolić, by cokolwiek poszło nie tak w jutrzejszym finale.
Sabine Spitz znów miała pecha w kategorii kobiet. Po jej upadku kilka dni temu ona i jej partnerka Robyn de Groot odzyskali obiecujące drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Kolejny upadek i kolejne połamane kierownice kosztowały wczoraj duet prawie 35 minut i spadły na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, które muszą zapewnić sobie w jutrzejszym finale.