(Miasto) ludzie zawsze szukali i znajdowali równowagę w codziennym życiu w naturze. Formy ruchu uległy zmianie lub zróżnicowaniu. I tak dzisiaj ludzie wędrują, jeżdżą lub jeżdżą na rowerze po okolicy, aby zaspokoić potrzebę relaksu, obcowania z naturą i ruchu.
Niestety, różne formy lokomocji podczas spotkania ze sobą również powodują konflikty. Ostatnio podniesiono zarzut, że rowerzyści górscy przeszkadzają pieszym i niszczą środowisko naturalne. Trzej redaktorzy Pressienst-Fahrrad zajmują stanowisko w tej sprawie i apelują o więcej rozwagi wśród użytkowników lasów zamiast powszechnych działań wojennych i zakazów.
O jabłkach i gruszkach i niezmieszanych dyskursach
przez Gunnara Fehlau, dyrektora zarządzającego pressienst-Fahrrad
Scenariusz jest stereotypowy: mieszkańcy miast w butach turystycznych, szukający relaksu i spokoju, czują się zaniepokojeni wysportowanymi kolarzami górskimi w lesie i zwracają uwagę, jak szkodliwa jest jazda na rowerze dla przyrody i dzikiej przyrody. Jej skarga do lokalnej administracji zostaje następnie rozszerzona o fakt, że jazda po lesie jest czasami nielegalna.
Jako kolarz górski lubię dyskutować, w jakim stopniu mój sposób korzystania z lasu przeszkadza innym odwiedzającym las. Jako kolarz górski lubię też angażować się w dyskusję na temat rodzaju i stopnia zanieczyszczenia środowiska spowodowanego sposobem, w jaki korzystam z lasu. Jako kolarz górski w naturalny sposób godzę się na trójpodział władzy w naszej demokracji.
Ale to są trzy różne dyskusje, których nie wolno mieszać: mogę legalnie prowadzić samochód i przeszkadzać wędrowcom bez szkody dla środowiska. Mogę podróżować nielegalnie, nie niszcząc przyrody ani nie przeszkadzając innym ludziom szukającym relaksu.
Więc od jakiego tematu zaczynamy? Niezakłócony wypoczynek, zanieczyszczenie środowiska czy legalność? Jedna rzecz na raz - a wkrótce znajdziemy rozwiązania z korzyścią dla wszystkich. Jesteśmy sobie (wzajemnie) winni taką dyskusję, bo przecież ja jeżdżę po lesie po swojemu (czyli z domu na szlak) na rowerze, podczas gdy duża liczba turystów dojeżdża na skraj lasu samochodami. A przed uszkodzeniami gruntu przez kombajn w lesie, opony MTB to słynne orzeszki ziemne. Jak to jest tak pięknie napisane w Biblii? Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem...
Odpowiedzialność osobista zamiast odpowiedzialności klanu
H. David Koßmann, redaktor wpressienst-Fahrrad
Podstawą dyskusji o rowerach górskich w lesie jest lokalna rekreacja. Przede wszystkim każdy ma do tego prawo, niezależnie od tego, czy ona biega, on spaceruje, czy jeździ na rowerze.
Najbardziej niepokoi mnie niezróżnicowana argumentacja władz i mediów na temat kolarzy górskich, bo prowadzi to do klanowego więzienia. Ale jak wszędzie, wśród kolarzy górskich i tych, którym zależy na dobru wspólnym, zdarzają się egoiści. Wnioskowanie o wszystkim na podstawie jednostek jest tanie i polemiczne. Rowerzyści górscy są łatwym celem, ponieważ w przeciwieństwie do innych grup interesu, takich jak wędrowcy, myśliwi czy leśnicy, nie mają lobby, które rosło przez pokolenia. Przekleństwo i błogosławieństwo!
Nie ma wątpliwości, że las miejski, który jest używany na różne sposoby, nie może być miejscem, w którym niemieccy motocykliści odtwarzają kanadyjskie filmy i wycinają zbocza, po których jazda wymaga pełnej ochrony ciała. Zakapturzeni, kolorowi wojownicy w hełmach integralnych mogą szaleć po coraz większej liczbie bike parków lub w porozumieniu z leśnictwem miejskim opiekować się nieco bardziej odległymi zakątkami niż miejsca zielonych ucieczek zmęczonych mieszkańców miast. Niestety, często po obu stronach pojawia się upór, który stoi na drodze do konsensusu.
Kto właściwie ma z kim problem?
autorstwa Thomasa Danza, redaktora Pressienst-Fahrrad i przewodnika dla rowerów górskich w górach Harz
Czasem mam wrażenie, że konflikty między wędrowcami a kolarzami górskimi, ale też negatywny wpływ jazdy rowerem na przyrodę są sztucznie kreowane lub dramatyzowane. Daleko mi do demaskowania spisku trzecich grup użytkowników, tylko w mojej długiej karierze kolarstwa górskiego zauważyłem niewiele lub nic z konfliktów. Kiedy spotykałem wędrowców na technicznych szlakach, zamiast oburzenia słyszałem entuzjazm dla „swoich umiejętności” na dwóch kółkach. Oczywiście celowo zwalniałem tempo tych spotkań i zawsze dziękowałem drugiej osobie za to, że pozwoliła mi przejechać. Bo jak wjedziesz do lasu, to znowu wyjedziesz… coś w tym stylu, prawda? Nawet w rozmowach z lobby turystycznym w górach Harz nie było śladu niechęci do rowerzystów górskich. Dowiedziałem się raczej, że wielu turystów chętnie zamienia swoje kijki trekkingowe na kierownice. Czasy i duch czasu się zmieniają i niesprawiedliwe byłoby odmawianie turystom akceptacji bardziej nowoczesnych form użytkowania lasów i szlaków.
Pressienst-Fahrrad jest członkiem Deutsche Initiative Mountainbike e. V. i poleca stronę domową stowarzyszenia (www.dimb.de) po więcej informacji.
Schreibe einen Kommentar