Kolarstwo: Wygląda na to, że Aleksandr Własow odpowiednio trenował podczas pandemii koronowej. Rosjanin wygrał dzisiaj Mont Ventoux Challenge przed kilkoma znanymi profesjonalistami.
W sumie około 4.000 metrów wysokości
Góra wzywa - głośno. Dzisiaj fani Mont Ventoux Challenge mogli przyjrzeć się wspinaczkowej formie swoich gwiazd. Jednodniowy wyścig na dystansie 179,0 km z Vaison-la-Romaine do Mont Ventoux był ku temu doskonałą okazją. Po Col de Fontaube i La Nesque, po 1.417 km trzeba było po raz pierwszy odwiedzić przerażający Mont Ventoux aż do Chalet Reynard na wysokości 102,5 metrów. Ale to nie było wszystko. Ponieważ na samym końcu zawodowcy musieli ponownie wspiąć się na Mont Ventoux. Linię mety umieszczono na wysokości 1.891 metrów. W sumie na drodze zawodowców stanęło około 4.000 metrów w pionie.
Latour i Martin wcześnie przechodzą do ofensywy
W wyścigach jednodniowych zwycięstwo w ucieczce jest niezwykle rzadkie. Nawet dzisiaj uciekinierzy nie mieli szans. Duża w tym zasługa kazachskiej drużyny Astana. Dzięki skoncentrowanej sile zespołu mężczyźni w cyjanach zmniejszyli stratę czasu i zredukowali peleton przed ostatnim podjazdem na Mont Ventoux. Ale to nie było napędzane Miguela Angela Lopeza, ale dla swojego kolegi z drużyny Aleksandra Własowa. Rosjanin był bardzo mocny na Route d'Occitanie kilka dni temu i powinien dobrze spisać się dzisiaj. Ale najpierw pchnął siebie Pierre'a Latoura (AG2R La Mondiale) na pierwszym planie. Z kilkusekundową przewagą Francuz przedarł się do mety z niespokojną górną częścią ciała. W grupie faworytów, która liczyła zaledwie około 15 osób, dominację objął Team Cofidis. Po ataku przez William Martin (Cofidis) francuski duet wspinaczkowy połączył siły.
Własow imponuje swobodnym, swobodnym krokiem
Skład duetu nie mógł być bardziej różny – przynajmniej wizualnie. Chwila Pierre'a Latoura cierpiał i walczył w górę z niespokojną górną częścią ciała, wygiętą William Martin pozornie bez wysiłku i całkowicie cicho zakręty. Ale wzrok nie mylił. 7,3 kilometra przed metą silnik Latoura eksplodował i od tego momentu Martin był w trasie jako solista. Nastąpił oczekiwany atak grupy faworytów Aleksandra Własowa. Najwyraźniej Rosjanin nie tylko był w stanie bez wysiłku zniwelować stratę, ale nawet zostawił Francuza w tyle. W końcu zrobił to samo drzwi Richiego (Trek – Segafredo). To jednak nie wystarczyło, by Australijczyk wygrał. Mistrz Rosji skutecznie przeprowadził atak!
Dopiero druga edycja Mont Ventoux Challenge
Mont Ventoux Challenge po raz pierwszy odbył się w zeszłym roku. Hiszpan wygrał Jezus Herrada (Cofidis). W przeciwieństwie do tamtych czasów skład w tym roku – oczywiście również z powodu Korony – można określić jako znacznie bardziej znany. Zamiast łącznie 12 ekip i tylko 3 z WorldTour, tym razem na starcie stanęło 18 ekip, w tym 6 z najwyższej klasy kolarskiej. Niestety Francuza tam nie było Romain Bardet (AG2R La Mondiale). Ubiegłoroczny wicemistrz musiał pauzować z powodu kontuzji łokcia. Chciałby jednak wrócić na pokład Critérium du Dauphiné.
Genialna Victoria de Alexandre Vlasov en la cima del Mont Ventoux. Fue valiente atacando 4km de coronar y nadie pudo seguirle el ritmo.
Ya con 24 años, demostrando que es un ciclista con mucha progresja. pic.twitter.com/cTI5zW54o4
— Diego Vos ~ Ciclismo (@diegovos_) 6 sierpnia 2020 r.
Schreibe einen Kommentar