Najważniejsze wydarzenia rowerowe: Uciekinierów zwykle spotyka gorzki los złapania w stosunkowo kontrolowany sposób na krótko przed metą i bezpiecznie. Iljo Keisse nie chciał tego widzieć w Tour of Turkey 2012. Belg bronił się do ostatniego metra. Nawet upadek nie był w stanie go powstrzymać.
Mówi się, że Iljo Keisse wygrał sprint masowy?
Jeśli spojrzymy na wynik siódmego etapu Tour of Turkey 2012, wszystko wskazuje na sprint grupowy. 126 kierowców zmierzono w tym samym czasie po 123,8 km z Kusadasi do Izmiru. Jeśli jednak poznamy nazwisko zwycięzcy – czyli Iljo Keisse – to wśród wszystkich koneserów kolarstwa powinny pojawić się wątpliwości. Powinien wyprzedzić Marcela Kittela, Alessandro Petacchiego i innych. wygrał sprint masowy? Nie, nie zrobił. Belg absolutnie nie jest znany jako sprinter. Pochodzi z toru i już kilka razy zdobył tytuł mistrza Europy w Madison. Na wyjeździe pozostaje w tle i zwykle pracuje dla kapitanów swoich drużyn. Ale tym razem powinien być w centrum uwagi. Ponieważ 28 kwietnia 2012 roku Iljo Keisse dokonał prawdziwego zamachu stanu.
Dobrze znana gra: sprinterzy kontra uciekinierzy
Siedmiu uciekinierów otworzyło tego dnia przewagę ponad trzy minuty. Ale peleton zdawał się mieć wszystko pod kontrolą na tym płaskim etapie. Zespoły Rabobank, Argos - Shimano i Lampre - ISD chciały wymusić sprint grupowy dla swoich liderów Marka Renshawa, Marcela Kittela i Alessandro Petacchiego. Z różnicą jednej minuty i dziesięciu kilometrów do pokonania, obliczenia powinny się sumować. Jak to często bywa, poszukiwano precyzyjnego lądowania. Kiedy Iljo Keisse z ekipy Omega Pharma – Quick-Step oderwał się od swoich sześciu towarzyszy na pięć kilometrów przed metą, wydawało się, że sprinterskim drużynom wszystko idzie dobrze. Jak kierowca ma być w stanie sam obronić się przed tą napierającą hordą?
Jeden przeciwko wszystkim
Ale Iljo Keisse na ostatnich pięciu kilometrach prowadził 40 sekund. Ówczesny 29-latek nie był znany jako szczególnie mocny zawodnik na czas, ale jego sukcesy na torze powinny były pokazać, że potrafi pokonywać krótkie dystanse na płaskim terenie z dużą prędkością. Drużyny sprinterskie również potraktowały go poważnie. Nie było taktycznej potyczki. Wtedy dramat sięgnął szczytu. 900 metrów przed metą Iljo Keisse wpadł w prawy zakręt. Ale nie tylko. Łańcuch wyskoczył z ówczesnego 29-latka.
Nawet upadek nie powstrzyma Iljo Keisse
Kamery transmisji telewizyjnej zrobiły panoramę. Widzowie mieli widok z lotu ptaka na peleton, który zaledwie kilka sekund później wyprzedził Iljo Keisse'a, który wciąż był na zakręcie. jedna myśl. Ale tak nie było. Ponieważ Belg był już z powrotem na swoim rowerze i wciąż znajdował się przed peletonem. W tle widzowie mogli obserwować peleton wyprzedzający byłych towarzyszy Iljo Keisse. I ciągle się zbliżają. Nawet dla Iljo Keisse to może nie wystarczyć... jeszcze 200 metrów. Jeszcze 100 metrów... Jeszcze 50 metrów... KEISSE WYGRYWA!
Iljo Keisse:
"Brak mi słów. Jestem taka szczęśliwa. Wiedziałem, że ostatni zakręt nie będzie łatwy. Więc wziąłem to łatwo, ale wciąż się wymykałem. Moją pierwszą myślą było: co mam zrobić? Zachowałem jednak spokój, założyłem łańcuch z powrotem, a następnie dostarczyłem przejażdżkę mojego życia. To było wspaniałe uczucie.
Schreibe einen Kommentar