Styl życia: W tej chwili nie ma dnia bez wiadomości o e-hulajnogach. Szumowi na temat zelektryfikowanej wersji hulajnogi towarzyszą wiadomości o wściekłych użytkownikach dróg i zablokowanych centrach miast. Komik, aktor głosowy, muzyk i moderator Wigald Boning nie może zrozumieć szumu wokół e-hulajnóg — jako entuzjastycznego jeźdźca na hulajnodze hulajnoga jest dla niego idealna na ostatnią milę. W wywiadzie 52-latek opowiedział o swoich doświadczeniach i najlepszych wrażeniach ze skutera.
Wigald, wybrałeś się na przejażdżkę nową hulajnogą Puky "Joker" - co mówi specjalista od hulajnóg?
„Puky to tradycyjny producent pojazdów dla dzieci. Byłem więc bardzo ciekawy, jak jeździ model dla dorosłych. To, co od razu mnie urzeka, to lekkość całego urządzenia. To tylko kilka kilogramów, a hulajnogę można bardzo łatwo przenosić i zabierać ze sobą do pociągu”.
Składałeś kiedyś skuter?
„Tak, ja też spasowałem. Myślę, że mechanizm w pełni spełnia swoje zadanie. Dla mnie szczególnie ważne jest, aby schować mój pojazd właśnie w tej szczelinie w ICE - pomiędzy szybą na początku wagonu a pierwszym rzędem siedzeń. Pojazd musiałby się dokładnie tam zmieścić. Więc moje potrzeby są spełnione.”
A na samym stoku? Jak się prowadzi, jaką ma dynamikę jazdy?
„Stoisz prosto, to kwestia gustu. Z pewnością są osoby, które preferują lekko sportową pozycję. W przeciwnym razie: Szeroka platforma do biegania, czujesz się bezpiecznie, bezpiecznie. Są też te obszerne opony pneumatyczne, dzięki którym można robić bardzo wygodne postępy”.
Oznacza to, że można by powiedzieć, że nazwa mówi wszystko – to żart mobilności. Wyjaśnij nam jeszcze raz ideę hulajnogi, gdzieś pomiędzy butami a rowerem. Co to powinno?
„Osobiście jestem wielkim fanem skuterów. Od razu czujesz się znowu młody, masz około trzech lat. Dla mnie zawsze tak jest: gdy tylko na nim stanę, mam taki dziecięcy duch zabawy. Potrzeba po prostu pójścia naprzód przy stosunkowo niewielkiej ilości technologii – co ma tę wielką zaletę, że niewiele może się nie udać. Wady takie jak zerwany łańcuch nie występują w hulajnodze, ponieważ w ogóle nie ma łańcucha. Prawdopodobnie nadal można mieć przebitą oponę; o dziwo, na hulajnodze zdarza się to rzadko, bo jedzie się trochę wolniej niż na rowerze. Jeżdżę ze średnią prędkością około 15 km/h – to świetny sposób na dostanie się z punktu A do punktu B. Jest takie słynne określenie: „ostatnia mila”. Nawiasem mówiąc, można też powiedzieć „ostatnia mila”. Hulajnoga jest oczywiście do tego stworzona. To też urządzenie, którego nie rozumiem, po co w ogóle miałoby być elektryzowane. nie rozumiem tego. Nie mam pojęcia. Nie potrzebujemy; Popycham się, a Puky Joker jest do tego doskonały”.
Jakie było Twoje największe i najbardziej niesamowite doświadczenie ze skuterem jako trzylatka?
– To musiało być na Ottostrasse w Oldenburgu. Osiedle, które było i nadal nosi nazwę Zigzaghausen. Jak po raz pierwszy pojechałem na koniec ślepej uliczki, żeby zobaczyć Anję Spilles, moją przedszkolną sympatię”.
A jakie jest Twoje największe doświadczenie ze skuterem jako nieco starszego trzylatka?
„Z pewnością przeprawa przez Alpy z żoną. Ty na rowerze górskim, ja na hulajnodze. Klasyk: Via Claudia w pięć dni do Riva del Garda. To oczywiście świetna sprawa. Kiedy zacząłem jeździć na hulajnodze, pomyślałem: fajnie, tylko na ostatnią milę, ale lepiej wziąć rower na przeprawę przez Alpy. Udowodniłem, że się myliłem”.
Widzę, jak stoisz przede mną w eleganckiej koszuli i ładnym słomkowym kapeluszu - czy to też nakrycie głowy do przekraczania Alp, czy też jest różnica w stosunku do skutera w zależności od terenu?
„Oczywiście noszę kask podczas przekraczania Alp, tak jak powinno być. Oczywiście noszę też kask na wszystkich trasach, na których mogę spodziewać się większej prędkości. Na hulajnodze pozwalam sobie na luksus zakładania od czasu do czasu słomianego kapelusza na płaskich trasach miejskich, choćby dlatego, że myślę, że przydałoby mi się jako dojazdowe koło zapasowe – w końcu ma 16 cali. Jeśli coś się zepsuje, nadepnę na swój słomkowy kapelusz i montuję go jako koło zapasowe”.
Właściwości jezdne prawdopodobnie odpowiadają jego właściwościom ochronnym jako kasku.
– Dokładnie, tylko przejściówka.
Następnie dziękuję i życzę dobrej jazdy na łyżwach lub pedałowania. Jaka jest następna wielka przygoda?
„Dobre pytanie – właśnie skończyłem swoje przygody. Ostatnią rzeczą, jaką zrobiłem, był maraton w chodakach, z którego nadal czerpię – czyli poczucie triumfu. W rzeczywistości udaje ci się przebić 42,2 kilometra. Teraz stoję tam i szukam nowych celów. Może przejażdżka skuterem, dobry pomysł!”
Dziękuję, miłej podróży!
"Dzięki."
Wywiad z Wigaldem Boningiem przeprowadził Pressienst-Fahrrad
Schreibe einen Kommentar