Relacja z wyścigu autorstwa Malte Beversdorff / Team Lübbering
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w piątek rano wyruszyłem na rowerze do odległego Berlina. Dzięki wcześniejszej wiedzy trasa została szybko odnaleziona i pojechaliśmy z Herford przez Bad Oeynhausen do Porta Westfalica. Powitawszy pomnik cesarza Wilhelma, ruszyliśmy w kierunku Hanoweru, zawsze jadąc drogą B65.
W Burgdorf wjechaliśmy na B188 i pojechaliśmy nią do Tangermünde. W mgnieniu oka minęliśmy Wolfsburg, Gardelegen i Stendal. Całkiem przyjemny i urodzajny teren, bo nie ma innego sposobu na wytłumaczenie mi wielu karawan i bocianów 😉
Stale naprzemiennie z Frankiem Taschenem i mną na czele, eskortowaliśmy naszego trzeciego człowieka, Lutza Schönfelda, bezpiecznie do Poczdamu. Z całym szacunkiem, zaczął od silnego przeziębienia. Nie chciałem jednak jechać do Poczdamu B1 i wybrałem moją ulubioną trasę wzdłuż Templiner See i Schwielow See promem do Caputh.
Berlin w zasięgu wzroku i już zaczął się chaos. Do tej pory toczyliśmy się dość swobodnie przy zachodnim wietrze ze średnią 33. Ze względu na ruch stop'n'go w Berlinie prędkość spadła do dobrych 31 km/h. Mimo wszystko do celu Berlina dotarliśmy w 421 km.
Teraz czas na wyścig 18 czerwca. Na szczęście organizator zaliczył mój finisz z 2008 roku i sklasyfikował mnie w bloku A. Nie mam nic przeciwko kolarzom w F i G, ale śmigła na kasku, bi-fi w koszulce, papieros przed startem - to dla mnie zbyt odległe od definicji kolarstwa.
Ponieważ zdawałem sobie sprawę, że na początku będzie nerwowo, utrzymywałem się w pierwszej piętnastce tak długo, jak to było możliwe, aby samemu nadal panować nad sytuacją. Grupa dnia utworzyła się w Wannsee, niestety beze mnie. Ze względu na jeszcze nie całkiem świeże nogi i brak znajomości toru. Mimo wszystko próbowałem podjechać z całych sił, ale byłem w stanie utrzymać tylko 15-sekundową dziurę przez dobre 20 km, ale nie udało mi się jej zmniejszyć. Niestety tylko 30 ze 5 osób brało udział w pracach śledzących.
Od tego momentu postanowiłem całkowicie skoncentrować się na sprincie. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to moja mocna strona, ale określam siebie bardziej jako brutalnego kierowcę, który z czystej woli próbuje zginąć na froncie. Jako 4 w stawce zasadniczej nie dałem się pokonać, ale z 12 miejsca i 5 w AK mogę być zadowolony po poprzednim obciążeniu.
Niestety Tanja Hennes nieco się cofnęła z powodu kilku upadków i przegapiła skok do pierwszej grupy. Mimo to udało jej się wygrać klasyfikację kobiet z przewagą 20 sekund. Gratulacje! (również za złotą kartę Master Card po sobotnim maratonie zakupowym 😉 )
Jörg Pohlmann próbował znaleźć swoje szczęście na pętli 180. Z 181. miejscem i 53. w AK osiągnął przyzwoity wynik, co jest bardzo godne uwagi w konkursie.
O tak, odliczanie trwa, 19 sierpnia pojedziemy rowerem na Cyclassics w Hamburgu. Jeśli chcesz przyjść, daj nam znać. No to otwórz ogień!!
Malte Beversdorff / Zespół Lübbering
Schreibe einen Kommentar