Kolarstwo: W każdym wyścigu kolarskim jest co najmniej jeden zwycięzca, a często wielu przegranych. Oczywiście dotyczyło to również tzw 12 etap od Montpellier do Mont Ventoux. Nairo Quintana (Movistar) ponownie stracił czas na rzecz Chrisa Froome (Sky), a Fabio Aru (Astana) nie wypadli lepiej. Mimo to ci dwaj jeźdźcy nie byli wielkimi przegranymi dnia. Po raz kolejny były to Tour de France i samo kolarstwo.
https://www.youtube.com/watch?v=HQUZwcsa00A
Interwencja jury nieco ratuje sytuację
Gdy większość kolarzy dotarła już na metę, widzowie nadal nie wiedzieli, kto jutro będzie nosił żółtą koszulkę. Nieco ponad godzinę po finiszu ogłoszono, że Chris Froome i Richie Porte uzyskają ten sam czas co Bauke Mollema. Dwie zainteresowane drużyny, Sky i BMC, są oczywiście z tego powodu zadowolone, ale przede wszystkim niezadowolenie panuje w zespole Movistar, ponieważ Nairo Quintana ponownie stracił dziś cenny czas z powodu tej decyzji jury. Orica-BikeExchange też powinna być zawiedziona, bo młoda profesjonalistka Adam Yates będzie nadal nosił białą koszulkę zamiast żółtej. Niemniej jednak decyzja organizatora wycieczki jest zrozumiała, ponieważ wypadki z udziałem Chrisa Froome'a i Richiego Porte'a nie powstały z ich winy. Skracając etap, nie tylko rozrzucono więcej kibiców na mniejszej liczbie kilometrów, ale także brakowało niezbędnych barier.
Wstępny wynik doprowadziłby układ sił do absurdu i rywalizacja nie miałaby już wiele wspólnego ze sportem. Był to również ważny sygnał dla publiczności: Każdy, kto ingeruje w wyścig kolarski i powoduje upadki kolarzy, osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego. Tak czy inaczej, jury mogło tylko być konsekwentne w podejmowaniu decyzji, ponieważ bez względu na to, jaka by była decyzja, pojawiłyby się później skargi ze strony zespołów, kierowców i fanów. Przynajmniej dzięki interwencji jury uzyskano wynik, który byłby najbliższy rzeczywistości. Niemniej jednak kolarstwo po raz kolejny zrobiło z siebie głupka. Szczególnie zawstydzające: za pomocą oficjalnego konta na Twitterze organizator wycieczki nawet się z tego naśmiewał. Świętowali to niefortunne wydarzenie, choć takie zdarzenia nie są dobre dla tego sportu.
Znowu i znowu własne problemy w kolarstwie
Jeszcze nie tak dawno kolarstwo w Niemczech było obok piłki nożnej i tenisa najpopularniejszym sportem w Niemczech. Widzowie masowo siedzieli przed telewizorami i gdyby wtedy istniało oglądanie publiczne – Niemcy byliby tam tysiącami, przynajmniej w weekendy. Niestety te czasy już dawno minęły, choć od lat znów zwyciężają z Niemiec Tony Martin (Etixx-Quick Step), Marcel Kittel (Etixx-Quick Step) i André Greipel (Lotto Soudal). Oczywiście przypadki dopingu są częściowo winne temu, że widzowie coraz częściej odwracają się plecami do kolarstwa, ale doping jest wszechobecny także w innych dyscyplinach sportowych, a mimo to kibice się go trzymają. Podczas gdy dziwne zdarzenia, takie jak utknięcie autobusu zespołu Orica-GreenEDGE pod łukiem mety lub zapadający się łuk powietrzny z flamme rouge, są najważniejszymi punktami podsumowania sezonu, reklama tego sportu jest inna. Publiczność w końcu przestaje się śmiać, zwłaszcza po wielu wypadkach z udziałem pojazdów pomocniczych. Jednak wszystkie te problemy mają jedną wspólną cechę: wszystkie są domowej roboty.
Kolarstwo i media muszą znów się spotkać
Oczywiście organizacja imprezy kolarskiej wiąże się z dużo większym nakładem pracy niż organizacja meczu piłki nożnej czy tenisa. Mimo to implementacja w kolarstwie często wydaje się amatorska i niezbyt przemyślana. W ten sposób sport wpada w jeszcze większe problemy. Jakby łączenie się dla widzów i własnej reputacji nie było wystarczającym powodem, odgrywa to również dużą rolę dla sponsorów. Nie bez powodu coraz więcej sponsorów odwraca się od tego sportu, przez co wyścigi kolarskie muszą bać się o swoje istnienie, a kierowcy o swoje kontrakty. Jeśli porównamy na przykład kolarstwo z piłką nożną, okaże się, że w obu dyscyplinach sportowych w ostatnich latach dochodziło do skandali. Jednak coraz więcej ludzi gromadzi się w piłce nożnej, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Robi to, rozwiązując problemy w zupełnie inny sposób. Samo kolarstwo wielokrotnie przyjmuje beznadziejną rolę ofiary, tak że skandale pozostają mocno związane ze sportem, podczas gdy sport piłki nożnej oddziela się od skandali i oddziela je od siebie. Piłkarz-amator nie jest publicznie konfrontowany ze skandalami zawodowców, ale zawodowy kolarz-amator tak.
W końcu dając kolarstwu drugą szansę
Organizacje i stowarzyszenia kolarskie muszą się temu dobrze przyjrzeć, podobnie jak media o tym informujące. Ciągłe zwracanie się do obecnego pokolenia kolarzy w sprawie przypadków dopingu w przeszłości nie służy sportowi. Podczas afery Fuentes w 2006 roku młodzi kolarze tegorocznego Tour de France dopiero zaczynali dojrzewać. Abyśmy mieli czyste i uczciwe kolarstwo, media muszą również pomóc. Oprócz kolarzy w aferę Fuentes zamieszani byli również zawodowi piłkarze i tenisiści. Do tej pory nie wymieniono żadnych nazwisk i mało który fan tych sportów nawet o tym wie. Jazda na rowerze to kozioł ofiarny, z którego wielokrotnie się robi. Podczas tegorocznego Giro d'Italia niemieccy kolarze odnieśli łącznie sześć zwycięstw. Prawie nie było o tym w wiadomościach. Ale kiedy Chris Froome wbiega na Mont Ventoux, tej gorącej wiadomości nie brakuje w żadnych codziennych wiadomościach. Wtedy kolarstwo znów kojarzy się z śmiesznością i skandalami. Aby przerwać tę spadkową spiralę, sportowcy, organizacje i media muszą w końcu uścisnąć sobie dłonie. Potem wrócą sponsorzy, a zwłaszcza widzowie.
Schreibe einen Kommentar