Cyclocross / Kolarstwo: Wszyscy w redakcji wciąż nie dowierzamy i co chwilę sprawdzamy kalendarz - nie, to nie 1 kwietnia i tak, najwyraźniej jesteśmy świadkami pierwszego potwierdzonego przypadku e-dopingu (lub motorowego.. .) w zawodowym kolarstwie. Po tym, jak UCI opublikowało zaledwie wczoraj krótki raport, w ciągu dzisiejszego ranka wyszło na jaw coraz więcej szczegółów, z których wszystkie niestety wskazują na silnik w motocyklu młodej Belgijki Femke Van den Driessche.
W obliczu wydarzeń ostatnich 12 godzin, sportowy aspekt Mistrzostw Świata w przełajach przełajowych w belgijskim Zolder niestety schodzi na drugi plan. Gdyby doping motorowy został potwierdzony na rowerze używanym przez kolarzy U23 - a tak to obecnie wygląda - byłaby to katastrofa dla sportu przełajowego, dla belgijskiej federacji, dla wszystkich zawodowców i ogólnie dla kolarstwa.
Belgijski portal sportowy Sporza cytuje słowa koordynatora UCI Petera Van den Abeele „Nasi inspektorzy przeprowadzili testy na starcie, a także podczas wyścigu na padoku i zidentyfikowali przypadek oszustwa technicznego”. Wprowadzony na początku ubiegłego sezonu wpis w regulaminie pod numerem 1.3.010 dotyczący tak często cytowanego już „technicznego oszustwa” mówi: „Rower powinien być napędzany wyłącznie korbą poruszaną ruchem okrężnym przez nogi rowerzysty, bez pomocy elektronicznej lub innej”
Zasadniczo naruszenie tej zasady prowadzi tylko do jednego wniosku: w danym kole musiał być zamontowany silnik. Belgijski dziennikarz sportowy Martin Vangramberen również potwierdza to dla Sporzy: „Kiedy wyciągnęli sztycę, spod niej zwisały druty. Potem chcieli wyjąć korbę – właściwie nie było problemu, ale się zacięła. Tam był silnik”. Wbrew wcześniejszym informacjom nie był to jednak rower, na którym podczas wyścigu do lat 23 jeździła młoda Belg i była mistrzyni Europy Femke Van den Driessche. „Motor był na padoku, należał do Van den Driessche i został sprawdzony podczas pierwszego okrążenia wyścigu”. Dlatego ojciec Van den Driessche zapewniał belgijski dziennik De Staandard, że jest niewinny: „To nie był rower Femke. Stał na padoku, ale należał do kogoś z zespołu, który czasami z nią trenuje. Nigdy nie powinien być używany do rywalizacji”.
Zarówno oskarżony, jak i inni belgijscy kierowcy i członkowie stowarzyszenia byli w szoku, poinformował Vangramberen. Mówi się, że prezes stowarzyszenia Jos Smets nawet płakał. Tymczasem prezes UCI Brian Cookson jest wojowniczy i wypowiada wojnę wszystkim przyszłym oszustom. „Wielu uśmiechnęło się do tematu e-dopingu, ale od wczoraj wiemy, że są kierowcy, którzy korzystają z takich technologii lub być może już z nich korzystali” Cookson stwierdza, zanim wyśle wiadomość do tych właśnie kierowców: – Złapiemy cię i ukarzemy!
Niektórzy kierowcy i kierownicy zespołów już skomentowali incydenty. Szef zespołu Etixx-QuickStep, Patrick Lefevere, żąda dożywotniego zakazu oszustwa za pośrednictwem Twittera, a luminarz przełajowy Sven Nys już zadaje bardzo niewygodne pytania: „Społeczność kolarska musi stawić czoła temu problemowi. Taki młody kierowca nie wpada na taki pomysł z własnej inicjatywy. Skąd się wzięły wpływy? Należy to pilnie zbadać”.
Schreibe einen Kommentar