Kolarstwo: To nie istnieje. Ponownie Johnowi Degenkolbowi (Giant-Alpecin) o włos nie udało się wygrać etapu – może po prostu nie powinno to mieć miejsca w tym roku, kiedy wygrał dzień Grand Tour. Dziś linię mety przekroczył Włoch Kristian Sbaragli o ułamek sekundy przed Niemcem.
Ogromna radość ekipy MTN-Qhubeka. Po tym jak zespół z Republiki Południowej Afryki mógł świętować swoje pierwsze w historii zwycięstwo w Grand Tour, Kristian Sbaragli odniósł dziś swoje pierwsze zwycięstwo w Tour of Spain. W dość szalonym ostatnim sprincie obronił niewielką przewagę nad znacznie szybszym Johnem Degenkolbem, który zbyt późno znalazł przewagę.
Całkowicie chaotyczny finał był właściwym zakończeniem i tak już zagmatwanego i zaskakująco zaciętego etapu pomiędzy Walencją a Castellón. W przypadku Puerto del Oronet (3. kategoria) pierwsze wyzwanie czekało na boisku po nieco ponad 30 km i poza płaską, ok. 50-kilometrową przerwą przed ostatnią wspinaczką dnia, Alto del Desierto de las Palmas, znajdowało się tam był falistym profilem oczekiwania z kilkoma niezwykle skomplikowanymi technicznie fragmentami.
Mając na uwadze trudny etap, dzisiaj na pierwszych metrach padał deszcz ataków z pola – każda drużyna próbowała wskoczyć do grupy ucieczki z jednym lub dwoma kolarzami, a po kilku naprawdę dezorientujących minutach ogromna grupa ucieczki licząca ponad 40 zawodników utworzyli się jeźdźcy, których z trudem udało się zdecydowanie wypędzić z pola, ponieważ ścigający oczywiście nie byli zainteresowani pozwoleniem na ucieczkę tak dużej grupy.
Większość pracy wykonał zespół Johna Degenkolba z Giant-Alpecin, ale Movistar i Tinkoff-Saxo nadal wychodzili na prowadzenie i gonili. Stało się to 50 km przed metą: czołowa grupa, która w międzyczasie skurczyła się do około 25 kolarzy, została usunięta z stawki, która następnie skierowała się w stronę Alto del Desierto de la Palmas. Francuz Kenny Elissonde (FDJ) zapewnił sobie 5 punktów w klasyfikacji górskiej, ale wraz z dwoma kiepskimi kolarzami miał zaledwie kilka sekund przewagi. Krótko po kolejnym zjeździe górna trójka powraca.
John Degenkolb zrobił duże wrażenie i wielokrotnie widywano go na froncie razem z Luką Mezgecem, a także Tomem Dumoulinem, który wykonał dużo pracy dla Niemca. Podobnie jak wczoraj, w finale nie ma zbyt dobrze zorganizowanych ruchów – Degenkolb jest wbudowany i od dłuższego czasu ma problemy z włączeniem się w sprint rozpoczęty przez Sbaragliego. Na kilka metrów przed metą różnica powiększa się i Niemiec pokazuje, że jest najszybszym sprinterem w czołówce. Ale niestety i dzisiaj to nie wystarczyło - Degenkolb zbyt późno wszedł do sprintu i nie był w stanie dogonić Włocha na zagrywce MTN-Qhubeka. Znów było blisko, ale ostatecznie Degenkolb i Giant-Alpecin zajęli kolejne rozczarowujące drugie miejsce. W klasyfikacji generalnej nie zaszły żadne zmiany – Dumoulin pozostaje na minusie podczas jutrzejszego pierwszego dnia odpoczynku.
Wynik końcowy etapu #10 Vuelta a Espana
[łatwy stół th=„0″]1., Kristian Sbaragli, MTN-Qhubeka, 03:12:43
2., John Degenkolb, Giant Alpecin,
3., Joaquin Rojas, Movistar,
4. miejsce, Tosh van der Sande, Lotto Soudal,
5., Jose Goncalves, Caja Rural,
6., Matteo Montaguti, AG2R,
7., Jens Keukeleire, Orica GreenEdge,
8., Daryl Impey, Orica GreenEdge,
9.,Pieter Serry,Etixx-QuickStep,
10., Valerio Conti, Lampre Merida,
[/łatwy stół]
Schreibe einen Kommentar