W Wielkanoc wybrałem się na Volcat Stage Race (3-5 kwietnia) z ekipą BH-SR Suntour-KMC! Z góry czekałem na to wydarzenie. Z jednej strony, aby być w trasie z zespołem, az drugiej strony, aby uzyskać konkurencyjną wytrzymałość. Wyścigi etapowe są do tego idealne!
W międzyczasie w Górnym Schwarzwaldzie znowu spadł śnieg, więc ostatni trening z moim BH Ultimate odbył się na śniegu. Właściwa kwietniowa pogoda odpowiednia na 1 kwietnia! Idealny dla mnie do przetestowania dzikiego błota Michelin! Miałem niesamowitą przyczepność, więc naprawdę lubiłem jeździć na rowerze w tych niesprzyjających warunkach. W domu poszliśmy na gorący prysznic.
Więc dla mnie było to prawie prosto ze śniegu nad morze Katalonii. Duża zmiana, ale miłe uczucie przebywania w słońcu i cieple! Mój lot odleciał bardzo wcześnie rano, więc miałam jeszcze czas, żeby „uwolnić” nogi i cieszyć się słońcem. Od razu spodobały mi się okolice Katalonii.
Pierwszy etap (58 km 1464 km) rozpoczął się w miejscowości Vilanova i la Geltrú bezpośrednio nad morzem. Na wszystkich trzech etapach start i meta były takie same! Po krótkim przedstawieniu poszczególnych drużyn ustalono wyjściowe składy. Trochę się denerwowałem przed pierwszym startem. Nie wiedziałem, jak ocenić moją konkurencję! My kobiety wystartowaliśmy razem z mężczyznami. Ogromne pole startowe i brak przeglądu. Strzał startowy został oddany, pierwsze 2 kilometry zostały zneutralizowane, ale nadal bardzo gorączkowo wśród wszystkich mężczyzn i przez małe miasteczko. Wtedy faza neutralizacji dobiegła końca. Ustawiono niewiarygodnie szybkie tempo, starałem się jechać jak najszybciej i jakoś utwierdzić się wśród mężczyzn. Pierwsze kilometry były ekstremalnie szybkie i męczące dla mojej głowy. Starałem się dać z siebie wszystko, ale brak dobrej przyczepności do tylnego koła był dość demotywujący. Nie wiedziałem, gdzie jestem przez cały wyścig! Potem wielka niespodzianka! Wreszcie linia mety w zasięgu wzroku i wygrałem pierwszy etap! Byłem w siódmym niebie po moim pierwszym zwycięstwie etapowym!
Podczas ceremonii wręczenia nagród otrzymałem koszulkę lidera, a nasza drużyna BH-SR Suntour-KMC również wygrała dzienny ranking drużynowy. Cóż za piękny dzień pierwszego etapu. Po wyścigu zmieniliśmy hotel w Vilanovie nad morzem dalej w kierunku gór do Igualady. Popołudnie składało się z pryszniców, masażu i relaksu! Wieczorem wspólna kolacja. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra, więc był to dobry relaks przed kolejnym etapem.
Drugi etap (85km 2916hm) rozpoczął się w La Pobla de Claramunt i był wyjątkowo trudny. Przed startem moim celem było zwycięstwo i obrona koszulki lidera! Start znów był niezwykle szybki. Walczyłem przez pierwsze kilometry. Potem pierwsza wspinaczka. Nie bałem się długości i twardości tego etapu i narzuciłem wysokie tempo. Już na samym starcie udało mi się zdystansować moją zawodniczkę i starałem się dać z siebie wszystko aż do mety. Ten etap podobał mi się o wiele bardziej niż pierwszy! Bardziej strome podjazdy, bardziej techniczne, a przez to nie tak szybkie! Naprawdę dobrze się bawiłem na moim BH Ultimate, lubiłem ćwiczyć i wyczuć motocykl przy konkurencyjnej prędkości. Ładnie pachniało przez sosnowe lasy... Ostatnie 20 km musiałem wycierpieć. Na profilu wyglądało to jakoś prościej. Ciągłe wzloty i upadki, jak na przełajach... Na mecie znów byłem wyczerpany i przepełniony radością! Wygrana drugiego etapu! Zwycięski czas 4:11h! Udało mi się powiększyć przewagę nad klasyfikacją generalną, a do wygrania zawsze jest coś wyjątkowego! Również tego dnia wygraliśmy ranking dni drużynowych. Doskonały wysiłek zespołu! Znów popołudnie składało się z pryszniców, masażu, relaksu i wspólnej kolacji.
Ostatni etap (42km 1085hm) w Igualada. Z góry było wiadomo, że czeka nas kolejny szybki wyścig z dwoma dłuższymi podjazdami! Mimo dobrej przewagi w klasyfikacji generalnej, nadal chciałem wygrać ten etap. To było wyzwanie! W miarę upływu dwóch dni faza początkowa przebiegała bardzo szybko. Musiałem podjechać do pierwszej wspinaczki na dużym, zagmatwanym polu. Moje nogi czuły się niesamowicie i zaatakowałem na pierwszym podjeździe. Następnie zszedł do pojedynczego szlaku i kontynuował szeroką żwirową ścieżką do końcowego, bardziej stromego i bardziej technicznego podjazdu. Do mety prowadzą pojedyncze szlaki i szutrowe ścieżki. Walczyłem do końca i udało mi się wygrać również trzeci etap. Więc koszulka lidera była moja. Świetne uczucie. Pierwsza wygrana w sezonie! Podczas ceremonii wręczenia nagród bardzo podobało mi się wygranie tego wyścigu etapowego Volcat i klasyfikacja dnia zespołowego wraz z drużyną, a co za tym idzie także ogólna ocena drużynowa. Dziękujemy zespołowi za wspaniałe wsparcie i wspaniałą atmosferę! Wyścig etapowy Volcat był dla mnie nowym, dobrym doświadczeniem. A jeszcze ważniejsze od zwycięstwa było bardzo dobre samopoczucie na etapach. Teraz z ufnością mogę patrzeć na nadchodzące zawody. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, co uda mi się osiągnąć w nadchodzących biegach przełajowych!
poniedziałek Wielkanocny Promienie słoneczne budzą mnie wcześnie, mimo że do domu dotarłam dopiero po północy. Miło obudzić się we własnym łóżku. Powrót do domu w zimnym i słonecznym Schwarzwaldzie. Góry wciąż pokryte są śniegiem. Ale tutaj, we Freiburgu, drzewa już zaczynają kwitnąć. Nadchodzi wiosna! Czuję się dość załamany wyścigiem etapowym i ostatnimi dniami. Dla mnie dzień odpoczynku i czas dla przyjaciół i rodziny!
Schreibe einen Kommentar