Jazda na rowerze: naprawdę to zrobił – Austriak Christoph Strasser pobił dziś o 14:21 na byłym lotnisku Tempelhof w Berlinie rekord świata w 24-godzinnym biegu. Kiedy o godzinie 16:00 minęły 24 godziny, stało się jasne: 32-latek wyrównał nie tylko rekord outdooru, ale także toru. Ostatecznie było to 896,173 km.
Wraz ze swoim sponsorem Specialized, austriackim sportowcem ekstremalnym już kilka miesięcy temu zdecydowany pobić 24-godzinny rekord świata. Wybór trasy padł na dawne berlińskie lotnisko Tempelhof, które nie oferuje idealnych warunków, ale mimo to oferuje najlepszy kompromis pomiędzy niezbędnymi wymaganiami. Wczoraj po południu Strasser wyruszył w ramach trwającego właśnie Berlin Bicycle Show.
Przygotowania do wydarzenia były ekstremalne: przez trzy dni jadł tylko płynne jedzenie, aby przygotować swój organizm i przewód pokarmowy na nadchodzącą mękę. Pierwsze godziny jego próby wymagały od niego pełnej koncentracji przy najlepszej pogodzie: Trasa była nadal otwarta dla publiczności - nawet jeśli pojazd eskortujący głośno prosił licznych biegaczy, rowerzystów i spacerowiczów o zrobienie miejsca, podróż przebiegała tak samo, aż do tor przeszkód we wczesnych godzinach wieczornych.
Kiedy w Tempelhofer Feld zrobiło się spokojniej wieczorem, a potem oczywiście w nocy, temperatury również spadły – nieubłaganie. Zimno było też jedynym powodem, dla którego zrobił sobie przerwę: w środku nocy zatrzymał się na chwilę, aby założyć getry i podróż trwała dalej.
Strasser pierwsze okrążenia przejechał ze średnią prędkością ponad 40 km/h. Naprawdę imponujące tempo i sporo osób obawiało się, że już na starcie dostanie nagrodę za ten pełen energii występ. Ale nawet jeśli jego prędkość stopniowo spadała, nigdy nie spadła całkowicie i ostatecznie średnia wyniosła ponad 37 km/h - imponujące. Dzięki swoim 896 km poprawił o ponad 2004 km rekord 0 km ustanowiony przez Słoweńczyka Jure R840bica w 50 roku - nawet jeśli tylko nie udało mu się osiągnąć wyznaczonego przez siebie celu 900 km, Strasser był zachwycony: „Cieszę się, że dzisiaj mi się udało. Mój zespół wykonał świetną robotę, jestem im winien wielkie podziękowania.”
Raz po raz towarzyszyli mu i głośno kibicowali odwiedzający Specialized Testival, który również odbywał się w Tempelhofer Feld. Prawdopodobnie przeszkadzałoby to lub rozpraszało wielu innych kierowców, ale nie tak Strassera: już z góry dał jasno do zrozumienia, że nie stanowi to dla niego żadnego problemu, wręcz przeciwnie: z pewnością była to mile widziana odskocznia od nieuchronnej wizji tunelu , w jednym lub drugim, które nieuchronnie napotkasz po ponad 20 godzinach jazdy na rowerze.
Kiedy w końcu przekroczył linię mety, został entuzjastycznie nagrodzony przez widzów - i już pojawiają się pierwsze głosy ze środowisk kolarskich, na przykład od byłego rekordzisty godzinowego Matthiasa Brändle'a: „Śledziłem jego rekordowy bieg i to niewiarygodne, co tutaj osiągnął: wytrzymał ponad 250 watów na dzień! Na tej mocy też jeżdżę w podstawowym tempie, ale po około sześciu godzinach jestem naprawdę zmęczony. Myślałem o tym, jak by to było zakwestionować taki rekord. Ale nie mogę sobie tego wyobrazić ze względu na komponent mentalny. To musi być brutalnie ciężkie dla twojej głowy! A kiedy pomyślę, że ostatnim razem przejechaliśmy 900 kilometrów w cztery dni w Tirreno-Adriatico?! Dla mnie taka 24-godzinna próba bicia rekordu świata jest nie do pomyślenia. To był niesamowity występ Christopha”.
Oczywiście również od nas: nasz najwyższy szacunek dla tego naprawdę niesamowitego osiągnięcia, Christoph Strasser!
Schreibe einen Kommentar