Styl życia: W zeszłym roku Wyższy Sąd Okręgowy w Szlezwiku przyznał rowerzystowi, który uległ wypadkowi, 20 procent winy za skutki wypadku, chociaż wyłącznie winny był kierowca uczestniczący w wypadku. Powód:
Rowerzysta nie miał na sobie kasku. 17 czerwca Federalny Trybunał Sprawiedliwości (BGH) zdecyduje, czy ten wyrok jest prawomocny.
Powszechny Niemiecki Klub Rowerowy (ADFC) zajmuje jasne stanowisko i oczekuje, że Federalny Trybunał Sprawiedliwości uchyli wyrok i odrzuci współudział rowerzysty. „To paradoksalne”, według krajowego menedżera ADFC, Burkharda Storka, jeżeli tylko sąd stwierdzi, że ofiara nie ponosi winy za wypadek i wtedy wina za skutki wypadku zostaje przerzucona na ofiarę. Dlatego ADFC wspierało kolarkę w procesie apelacyjnym i pracowało nad tym, by wygrała ten proces”.
W związku ze sprawą, w której sędziowie w Karlsruhe orzekają przeciwko powodowi, należy spodziewać się fali kolejnych pozwów. Ofiary wypadków mogłyby wtedy zostać zmuszone do uniknięcia znacznie wyższych obniżek swoich roszczeń odszkodowawczych. Odmowna decyzja oznaczałaby, że rowerzyści byliby zmuszeni do noszenia kasków, aby móc dochodzić pełnych roszczeń odszkodowawczych w sytuacji awaryjnej.
Bocian uważa ogólny obowiązek noszenia kasków za nieproporcjonalny. „Jazda na rowerze nie jest sportem wysokiego ryzyka, ale zdrowym ćwiczeniem w życiu codziennym. Kask polecany jest dla dzieci, osób starszych lub szczególnie wysportowanych kierowców. Ale kask nie zapobiega wypadkom i jest mocno przereklamowany jako koncepcja bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo rowerzystów poprawia się przede wszystkim dzięki inteligentnym koncepcjom ścieżek rowerowych, a przede wszystkim uważnym kierowcom”.
Jak zdecyduje sąd, okaże się po 17 czerwca. W tym momencie poinformujemy o werdykcie.