Wyścig rowerowy na torze Hockenheimring to zawsze coś wyjątkowego. Jest to nie tylko jeden z najszybszych wyścigów w GCC, ale także jedyny, który rozpoczyna się późnym popołudniem. To zawsze nadaje mu trochę charakteru kryterium Zmierzchu.
Ze względu na tak późną godzinę startu, zawodnicy, a co za tym idzie także my, Merkur Cycling Team, przyjechaliśmy dopiero w sobotę bezpośrednio przed wyścigiem. Szybko przywitaj się ze wszystkimi, odbierz dokumenty startowe i ruszaj na tor wyścigowy. Tym razem było jednak wystarczająco dużo czasu na podsumowanie ostatnich dni i doświadczeń z ostatnich treningów i wyścigów, które poszczególni kierowcy przebyli w swoim kraju. Główny nacisk położono na legendarne zwycięstwo Stefana w pojedynkę w Berlinie.
Krótko przed startem spotkaliśmy się ponownie i omówiliśmy różne opcje taktyczne, które Enrico dał nam po drodze. Wszyscy byliśmy podekscytowani wyścigiem, więc atmosfera była dobra – mieliśmy dobre przeczucia.
Słońce było już nisko, kiedy stanęliśmy na linii startu. Jak zawsze miło było zobaczyć wiele twarzy GCC! Tym razem startowali z nami także kierowcy krótkodystansowi. Zupełnie nowe doświadczenie.
Następnie dano sygnał startu na 15 okrążeń na ringu. Mieliśmy przed sobą 90 płaskich kilometrów i głównie ze względu na zaangażowanie krótkiego dystansu wyścig był szybki i charakteryzował się atakami od samego początku. Nie zakończyły się one jednak sukcesem.
Po 10 okrążeniach skupiono się na finiszu krótkiego okrążenia. Dla nas oznaczało to zachowanie czujności i unikanie upadków. To i tak była jedna z głównych trudności, ponieważ ryzyko upadku jest generalnie większe na tak szybkiej i płaskiej trasie. Jednak zespół przeważnie trzymał się razem na czele stawki, dlatego musieliśmy poradzić sobie tylko z dwoma drobnymi incydentami ze strony Christiana i Christine, którym udało się dobrze ukończyć wyścig.
Gdy doszło do ostatniego okrążenia, sytuacja stała się bardziej nerwowa. Wielu kolarzy, którzy chcieli znaleźć się w ostatnim sprincie, próbowało znaleźć prawe tylne koło. My i zespół Bürstner Dümo wykorzystaliśmy wszystkich naszych ludzi i siły, aby utrzymać szybkość pola i tym samym uniknąć ostatnich ataków. Ponadto zawsze łatwiej jest ustawić sprinterów we właściwej pozycji na długim polu. Kiedy potem okrążyliśmy ostatnią serpentynę 600 metrów przed metą, boisko po raz ostatni się uporządkowało. Niestety, Stefan i Till, nasi starterzy w sprincie, zostali uwięzieni. Daniel i ja, którzy pierwsi wyszliśmy zza zakrętu, spojrzeliśmy na siebie i była to decyzja kilku sekund. Tak długo, jak Till i Stefan się nie zgłaszali, starałem się przygotować ostatnie metry dla Daniela. Ustawiliśmy się i do 150 metrów od mety zmobilizowałem wszystkie pozostałe siły, zanim Daniel zaczął i przebiegł obok mnie. Sandro Kühmel jechał za nim na tylnym kole, więc miałem najlepsze miejsce do oglądania sprintu z bliska. To było ekscytujące do ostatniego metra, ale Daniel był w stanie podkreślić swoje dobre wyniki w tym roku i wygrał przed Sandro i Tillem, którzy znaleźli wyjście z grupy i wykonali doskonały sprint. To trzecie miejsce to z pewnością demonstracja jego siły i jednocześnie nagroda za całą pracę, jaką wykonał już dla zespołu w tym roku.
Christoph i ja również znaleźliśmy się w pierwszej dziesiątce, dzięki czemu wygraliśmy klasyfikację drużynową w Hockenheim, tuż przed zespołem Bürstner Dümo. Więc nasze uczucia nas nie oszukały. Najlepsze wyniki osiągnęliśmy w ten sobotni wieczór. Ekipa w tym roku coraz bardziej się do tego przyzwyczaja, komunikacja w wyścigu przebiega płynnie i często bez wielkich słów - wystarczy spojrzenie lub wskazówka.
Teraz trzeba pilnie trenować, by w kolejnym wyścigu w Schleiz ponownie zagrać na szczycie. Tam czeka na nas zupełnie inny teren, więc nigdy się nie nudzimy.
Pozdrawiam,
twój Fryderyk