Na świecie jest wiele nietkniętych regionów, które rzadko można zobaczyć na rowerze. Zwykle są to sami miejscowi, którzy prawdopodobnie właśnie jadą do następnej wioski na swoich rowerach. Łańcuch Andów Chilijskich jest z pewnością jednym z takich regionów. Właśnie tam zaproszono wielodniowe wydarzenie enduro Andes Pacifico od Santa Cruz w minionym tygodniu. Tutejsza flora i fauna nie jest idealna do jazdy na rowerze, więc uczestnicy musieli być przygotowani na szczególnie wymagający wyścig.
Oprócz wielu lokalnych kolarzy wystartował także Jerome Clementz, ubiegłoroczny zwycięzca Enduro World Series. Nie trzeba dodawać, że mały Francuz rozpoczął czterodniowy wyścig jako faworyt, ale pierwszego dnia kolarze wjechali windą na kilka pierwszych metrów wysokości do ośrodka narciarskiego La Parva.
Już pierwszy dzień był trudny. Wielu startujących kierowców upadło i miało usterki techniczne oraz przebite opony, na które można było narzekać. Ale nie tylko cztery wymagające etapy z pomiarem czasu były trudne. Po trzecim etapie trzeba było pokonać etap transferowy z prawie 1200 metrami wysokości, co pierwszego dnia popchnęło startujących do granic możliwości. Zwycięzcą dnia został Jerome Clementz. Z czasem 45:29 minut zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej. Za nim uplasowali się mistrz Chile Nico Prudencio i Francuz François Bailly-Maitre.
Choć organizatorzy przewidywali nieco spokojniejszy drugi dzień, to już na samym początku do pokonania był 25-minutowy etap. Tylko Clementz i Bailly-Maitre byli w stanie utrzymać się poniżej 22 minuty i wykazywali jedynie niewielkie oznaki zmęczenia. Jerome Clementz wygrał także pozostałe dwa etapy, co dało mu dalsze prowadzenie w klasyfikacji generalnej. W klasyfikacji kobiet powtórzyła go Anka Martin. Po pomyślnym ukończeniu pierwszego dnia, drugiego dnia ścigania wyprzedziła swoją najbliższą rywalkę Pauline Dieffenthaler o prawie dwie minuty.
Trzeci dzień rozpoczął się dla kierowców stosunkowo spokojnie. Najpierw wszyscy uczestnicy zostali doprowadzeni do miejsca startu zbliżającego się etapu w pick-upach. Krajobrazy stały się bardziej malownicze, flora bardziej bujna. Jednak szlaki pozostały bardzo piaszczyste i niezmiennie wymagające. Kierowcy wystartowali o godz Cerro El Roble i musieli przedostać się do regionu spanie master, gdzie czekał drugi i przedostatni etap tego dnia.
Dzień trzeci powinien dać Francuzowi Bailly-Maitre trochę doładowania. Chociaż w poprzednich dniach był w stanie zająć tylko drugie miejsce, wygrał dwa z trzech etapów i zapewnił sobie zwycięstwo dnia tuż przed Clementzem. Anka Martin również wygrała przedostatni dzień wyścigów, ale Dieffenthaler wywierał na nią coraz większą presję.
Ostatnie trzy etapy ostatniego dnia miały odbyć się w pobliżu wybrzeża, więc kierowcy musieli jeszcze raz zasiąść w pick-upach. Z bardzo wyraźną przewagą w klasyfikacji generalnej, Jerome Clemenzt mógł rozpocząć ostatni dzień zrelaksowany, ale nie mógł odpocząć. Pierwszy etap z pomiarem czasu w Puchuncavi był już gotowy dla wielu lokalnych kolarzy Montenbaik Enduro 2013 znany. Na kolarzy czekało wiele serpentyn i zablokowanych, kamienistych szlaków.
W klasyfikacji generalnej szczególnie emocjonująco było o miejsca drugie i trzecie. Podczas gdy Bailly-Maitre upadł na ostatnim etapie, Nicolas Prudencio zdołał ukończyć trzy czyste przejazdy, co zepchnęło szybkiego Francuza na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Clementz po raz kolejny udowodnił swoją klasę i ustanowił najlepszy czas na trzech ostatnich etapach. Z prawie czterominutową przewagą wygrywa przed Nicolasem Prudencio i François Bailly-Maitre. Anka Martin również odjechała ostatniego dnia od pozostałych kolarzy. Dzięki zwycięstwu kolejnego dnia wygrała Andes Pacifico przed Pauline Dieffenthaler i Julią Hobson.
wynik mężczyźni
1. Jerome Clementz – 2:15:22
2. Nicolas Prudencio - 2:19:21
3. Francois Bailly-Maitre – 2:19:27
4. Pedro Ferreira – 2:23:00
5. Lars Sternberg - 2:23:44
wynik kobiet
1. Anka Martin - 2:55:50
2. Paulina Dieffenthaler — 3:02:15
3. Julia Hobson — 3:13:27
4. Nadine Sapin — 3:13:29
5. Mary-Anne Hunter - 3:52:30
[Zdjęcia: Gary Perkin, Sven Martin Dave Trumpore i Claudio Olguin]