W ostatnią sobotę wybrałam się do pięknej Pragi na Arkady Downmall, wyścig przez centrum handlowe. Spadki, schody ruchome, dublety i duży skok na metę, tor miał wszystko, co było zabawne do zaoferowania. Do tego Czesi to absolutni rowerowi maniacy, więc na każdym biegu dopingowało ich prawie 5000 widzów.
Tryb jazdy był prosty: każdy jeździ indywidualnie. Po pierwszym przejeździe 15 najlepszych awansuje, po drugim przejeździe 10 najlepszych. Następnie przeprowadzają finał. Niestety udało mi się ukończyć tylko trzy biegi treningowe, ale z biegu na bieg poprawiałem się w biegach indywidualnych, dzięki czemu mogłem wywalczyć sobie drogę do finału.
Atmosfera była wyjątkowa. Przebiłeś się przez ogromny tłum, byłeś dopingowany i nadal całkowicie skupiony na torze. Ludzie chcieli przybić piątkę, złożyć autograf, a nawet zrobić sobie z tobą zdjęcie. Jako kierowca czułeś się trochę jak gwiazda Hollywood.
W finale wystartowałem jako pierwszy i miałem naprawdę dobry przejazd do mety. Jeden po drugim jechali inni faceci i musiałem patrzeć, jak próbują pobić mój czas. Niektórym się udało, innym na szczęście nie. Ostatecznie wystarczyło na szóste miejsce, z czego jestem mega zadowolony.
Organizatorowi należy się duży komplement. Sprowadzenie sportu do miasta i zorganizowanie takiego wydarzenia to najlepsza reklama tego sportu. Już nie mogę się doczekać przyszłego roku.